ZOHARUM > profesjonalny underground
Okładki wydawnictw Zoharum to mini dzieła sztuki. Twórcy labelu dbają, aby albumy posiadały odpowiednią oprawę graficzną i opakowanie. Były dopracowane w każdym detalu. A to tylko wstęp do bogatej krainy dźwięku oferowanej przez Maćka i Michała. Przeglądając katalog Zoharum nie uświadczymy bowiem sztampy. Dźwięki produkowane przez to ekscentryczne wydawnictwo umiejętnie uciekają od jednoznacznych definicji i zaszeregowań.
.
|
Fort Lyck: Zoharum działa już 6 lat. Czy uważasz, że warto było zakładać wydawnictwo płytowe poruszające się w dość niszowej stylistyce?
Zoharum: Pewnie, że tak. Nie traktujemy naszej działalności jako biznesu i nie utrzymujemy z niej naszych rodzin. To jest pasja, którą przekładamy na kolejne albumy. Staramy się publikować płyty godne uwagi. Wydawać zarówno materiały debiutanckie jak i odświeżone wersje wcześniejszych wydań. To sprawia nam ogromną frajdę. Stylistyka jest dość umowna. Wybieramy różne projekty i grające rozmaitą muzykę. W doborze kierujemy się własnym gustem. Nie zastanawiamy się nad etykietami. Owszem większość z naszych publikacji to nisza, ale ktoś musi ją wypełniać. Jak nie my to kto? Dlatego Zoharum ma taki, a nie inny charakter. Zauważ jednak, że nie jesteśmy jednorodni. Nie wydajemy wyłącznie klimatów bądź też wyłącznie eksperymentów. Publikujemy po prostu dobrą muzykę. Taką, która potrafi obronić się bez dużego wsparcia medialnego. Która potrafi zachwycić swoich odbiorców. Nawet jeśli ich grono nie jest liczone w tysiącach. Jesteśmy wydawnictwem prowadzonym przez pasjonatów dla pasjonatów.
To chyba najtrafniejsza definicja i w tym kontekście uważam, że nasza działalność ma sens.
- Czy możesz powiedzieć, że przez ten czas udało się Wam spełnić wszystkie założenia programowe Zoharum?
- Założenia programowe są dobre dla wielkich korporacji bądź instytucji, które mają swoje biznesplany lub rozliczenia statutowe. Działamy aktywnie i wciąż się rozwijamy. Stawiamy sobie plany, które nie wybiegają nazbyt daleko w przyszłość. Staramy się je na bieżąco realizować. Naszą ideą jest robić to wszystko najlepiej jak potrafimy. Przykładamy dużą wagę do formy wydawniczej jak i promocji. Dbamy o każdą publikację jak o własne dziecko. Nie dzielimy naszych artystów na lepszych i gorszych. Każdy w Zoharum traktowany jest jednakowo. Cały czas rozwijamy się staramy docierać do nowych mediów, uczestniczyć z naszymi projektami w festiwalach i koncertach. Być widocznym dla każdego potencjalnego odbiorcy muzyki. Myślę, że na przestrzeni lat wychodzi nam to coraz lepiej. Wciąż jednak stawiamy sobie następne cele. Jeszcze wiele przed nami.
- Działalność wydawnicza wymaga poświęcenia dużej ilości czasu. Jak go znajdujecie?
Tym bardziej, że jak sam mówisz nie jest to działalność, z której się utrzymujecie.
- Tak, to prawda. Nasza działalność pochłania wiele wolnego czasu. Mój dzień pracy to średnio 12-14 godzin (praca zawodowa + działalność wydawnicza). Wraz z Michałem pracujemy w innych miejscach, aby mieć pieniądze na życie. Wszystkie środki, które pozyskujemy ze sprzedaży płyt przeznaczamy wyłącznie na działalność wydawniczą. Tak naprawdę powinniśmy być fundacją wspierającą artystów, a nie firmą. Dla Urzędu Skarbowego jesteśmy jednak biznesmenami, którzy muszą płacić podatki. Tak już jest. Ludziom czasem wydaje się, że to fajnie mówić o sobie - wydawca, otaczać się artystami, publikować płyty etc. To jednak nie tylko zabawa. Wręcz przeciwnie. Mimo naszego undergroundowego nastawienia podchodzimy do publikacji Zoharum profesjonalnie. Do tego wiele czasu poświęcamy na promocję. Na pół etatu musimy wykonywać pracę przeznaczoną dla kilku osób. Kochamy jednak to co robimy więc brniemy dalej. Zawsze powtarzam:
jedni zbierają znaczki, inni monety, a my wydajemy płyty. Przy tym wszystkim nie rozumiem tylko osób, które twierdzą, że wszystko powinno być za darmo, a kupowanie płyt to frajerstwo. Gdyby popracowali chociażby przy jednej takiej produkcji od początku do końca, może zrozumieliby na czym polega ten mechanizm. Pewnie też szybko zarzuciliby temat i pobiegli na kolejną imprezkę lub włączyli telewizor
. - Od pewnego czasu wespół z Beast Of Prey, Zoharum wydaje także pismo HARD ART. Jak Ci się układa współpraca z Infamisem?
- Z Infamisem przyjaźnimy się od wielu lat. Znamy się z czasów zanim jeszcze powstało Beast Of Prey. Współpracuje nam się dobrze. Wspólnie wzrastaliśmy słuchając takiej muzy. To z kolei pomaga nam kształtować pismo w takiej formie, w jakiej poznają go czytelnicy. Na charakter periodyku ogromny wpływ mają też pozostali współpracownicy czyli całkiem liczna grupa osób przeprowadzających wywiady, piszących recenzje, artykuły. Bez nich nie dalibyśmy rady. Zaczęliśmy już pracę nad ósemką.
- Czy w dobie internetu, youtube`a, mp3 ktoś kupuje jeszcze płyty? - Dobre pytanie. Zmieniły się czasy i zmieniło się znaczenie CD. W latach 90 i początkach XXI wieku płyta była niemal jedynym nośnikiem, dzięki któremu można było obcować w domu z dobrej jakości muzyką. Teraz realia wyglądają inaczej. Nośniki fizyczne kupują głównie kolekcjonerzy i pasjonaci, którzy cenią ten format tak samo jak artyści, którzy je publikują. Twórcy i wydawcy dokładają wielu starań, aby album przybrał jak najdoskonalszą formę i był atrakcyjny dla odbiorcy. Szanuję ludzi, którzy wolą gromadzić pliki na swoich dyskach. To jednak nie są dla mnie albumy tylko wycinki z muzycznego inwentarza - bez duszy, charakteru i formy
.Nasi klienci w znacznej mierze podzielają ten pogląd. Jeden z moich przyjaciół, porównując słuchanie muzyki w sieci do kolekcjonowania płyt,
dobrze to podsumował: możesz oglądać pornola w sieci. Korzystać z takiego wirtualnego seksu. Możesz też uprawiać seks z osobą z krwi i kości. Do Ciebie należy wybór. Mocne, ale też trafne stwierdzenie. Prawda?
- Swego czasu próbowaliście poszerzyć dystrybucję płyt Zoharum o duże sieci np. Empik. Czy udało się to i można zakupić Wasze wydawnictwa w tradycyjnych sklepach muzycznych? - Tą formę dystrybucji zarzuciliśmy z bardzo prostej przyczyny. Empik i podobne sieci zawęziły asortyment do papki, po którą sięgnie każdy na zasadzie: szybko kupić, szybko sprzedać. Przestały być przez to atrakcyjne dla kolekcjonerów muzyki, do których my kierujemy nasze wydawnictwa. Co prawda mamy narzędzia i kontakty, aby zadbać o obecność płyt Zoharum w sklepach sieciowych. Uważamy to jednak za stratę czasu, pieniędzy i energii. Postanowiliśmy mocniej zadbać o dystrybucję internetową. Zależy nam na funkcjonowaniu naszego asortymentu w różnego rodzaju internetowych sklepach wysyłkowych, do których trafiają zmęczeni poszukiwaniem interesujących ich tytułów w sklepach stacjonarnych - pasjonaci. Sam zresztą kupuję muzykę wyłącznie w takich miejscach
- A czy Twoja praca " zawodowa" też w jakiś sposób związana jest z muzyką, czy ogólnie kulturą?
-Tak się szczęśliwie składa, że każda praca, którą wykonywałem na przestrzeni tych kilkunastu lat związana była z muzyką. Teraz jest podobnie. Na co dzień zajmuję się produkcją płyt CD, opakowań winylowych etc. Cały czas mam kontakt z branżą i ze sceną. Nie ukrywam, że bywa to pomocne w wielu kwestiach związanych z prowadzeniem wydawnictwa. Michał natomiast jest lektorem języka angielskiego. Nie jest to praca związana z muzyką, ale również jest pomocna
.
- Wiele firm poruszających się w kręgach muzyki eksperymentalnej itp. swoje wydawnictwa ubiera
w oryginalne i ciekawe oprawy graficzne, niecodzienne okładki, pudełka na płyty .... W dalszym ciągu także Zoharum będzie szło w tym kierunku? - Cały czas dbamy o odpowiednią oprawę graficzną naszych publikacji. To jest klucz, który pozwala dotrzeć właśnie do kolekcjonerów. Zależy nam przede wszystkim na wysokiej jakości materiałach jak i odpowiednich do okoliczności projektach graficznych. Coraz częściej sięgamy też po nietypowe dla nas formaty ( winyle) czy kolekcjonerskie edycje (drewniane pudła z mnóstwem dodatków). Takie podejście świadczy o naszym szacunku do naszych odbiorców.
- Zoharum jest rozpoznawalną marką jeśli chodzi o mroczne dźwięki. Czy w dotychczasowej działalności był jakiś tytuł, który rozszedł się znacznie szybciej od innych?
- Hm
. Nie tylko mroczne dźwięki. Poszerzamy nasz katalog o różne klimatem, czasem mniej lub bardziej eksperymentalne krążki. Nie wrzucałbym wydawnictw Zoharum do jednego worka z etykietą dark. To zbyt duże uproszczenie, a przy tym często niesprawiedliwe. Jedne płyty sprzedają się lepiej, inne gorzej. To normalne. Uciekałbym raczej od tworzenia rankingów. Może to wydawać się absurdalne, ale nie kierujemy się szczególnie tym kryterium. Stawiamy na jakość muzyki. Sprzedaż w tym przypadku paradoksalnie schodzi na dalszy plan. Dobra muzyka przetrwa próbę czasu. Prędzej czy później znajdzie swojego odbiorcę. W przypadku tak niszowej muzyki ciężko kierować się jakimikolwiek statystykami sprzedaży.
- Rozmawiamy na początku roku, więc muszę zapytać o zamierzenia i plany Zoharum na najbliższe 365 dni?
- Planów mamy wiele. Do każdej publikacji przygotowujemy się dużo wcześniej. Będzie kilka intrygujących kolaboracji, m.in.: Inner Vision Laboratory / Nepenthe, split B-TONG z RE-DRUM (który po długim czasie powrócił pod nasze skrzydła), split AB INTRA / 1000SCHOEN na dwóch krążkach
. Także kompilacja DESIDERII MARGINIS
..oraz podróże w inne rejony muzyczne: AABZU, DAT RAYON, MACHINEFABRIEK... To tylko niektóre tematy nad którymi obecnie pracujemy. Przygotowujemy się również do wydania premierowej płyty mojego projektu - Bisclaveret. O innych tematach aż boję się wspominać. Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. W tym roku pojawimy się na kilku festiwalach, pracujemy nad nowym numerem Hard Art. Podejmujemy również próby zaproszenia na koncerty w Polsce kilku naszych projektów. Będzie się działo!
- A możesz w kilku słowach powiedzieć coś na temat przygotowywanej płyty Bisclaveret?
- Na początku roku zakończyliśmy nagrania. Teraz trwają miksy. Zajęło nam to dużo czasu. Radek obecnie mieszka w Kanadzie, ja w Polsce. Odległość i różnica czasu wymuszały na nas inny system pracy. Album zamknięty został ponownie jako koncept. Muzycznie bliski jest temu, co zaprezentowaliśmy w utworze Introduction to Reading God. Radek zajmuje się obecnie miksami. Szata graficzna, którą zajmuję się ja - ma nawiązywać do tematu płyty Theu Anagnosis.
-Dzięki za wywiad.
Rozmawiał Arkadiusz Zacheja
powrót do WYWIADY >>>
|