PARANOIA INDUCTA > obraz rzeczywistości
Paranoia Inducta jest projektem doskonale znanym miłośnikom mrocznych dźwięków. Właściwie można nawet powiedzieć, że to ikona industrialu na krajowej scenie. Za tym śmiałym stwierdzeniem stoi liczna dyskografia i wieloletnia obecność w świadomości muzycznej odbiorców. Odpowiedzialny za całe zamieszanie - Anthony Armagedon Destroyer określa swoje przedstawienia dźwiękowe jako ambientowe pejzaże budowane na industrialnym szkielecie z dodatkiem noise'owych "przypraw" i "smaczków".
|
FORT LYCK: Paranoia Inducta powstała ponad siedem lat temu. Ma już więc całkiem długi staż na scenie. Co spowodowało, że założyłeś ten projekt?
PI : Faktycznie to już siedem lat istnienia tworu pod nazwą Paranoia Inducta. Jeśli doliczyć moje przygody z dźwiękami (mam na myśli te ambientowo podobne), to okaże się, że właśnie obchodziłem w tym roku dziesiątą rocznicę mojej antymuzycznej przygody. O ile mnie pamięć nie myli, to gdzieś na początku lat 90 ubiegłego wieku, trafiła do mnie kaseta z nagraniami nie znanego mi wtedy bluźnierczego Maschinenzimmer 412. Moja konfrontacja z tą muzą wywołała pewien proces, reakcję, której już nie sposób było zatrzymać ani kontrolować. Ta inicjacja była szokiem, bólem i ekstazą, a jednocześnie otwarciem zupełnie nieznanych rejonów, odsłonięciem nowej przestrzeni, totalnie innego wymiaru. Było to tak chore, odrażające, brutalne, a jednocześnie piękne i wciągające. Powoli, zupełnie nieświadomie rozpoczął się wtedy we mnie całkiem nowy etap postrzegania rzeczywistości. Poszukiwanie podobnych "klimatów" spowodowało nie tylko chęć do "połykania" i "trawienia" kolejnych płyt,
ale też zrodziło nieodparte pragnienie własnego eksperymentowania. W rezultacie po wielu latach ewolucji, zainteresowanie przybrało materialną formę projektu - Paranoia Inducta.
- Jakie cele związane z PI ówcześnie sobie stawiałeś?
- Nie miałem jakiegoś konkretnego celu. Wyzwoliła się we mnie skondensowana od wielu lat energia, która znalazła ujście i pozwoliła mi rozładować całą zalegającą złość, frustracje, kompleksy, niepowodzenia. Nigdy nie starałem się niczego udowadniać czy pouczać. Nie jest to moją życiową misją. Nie mam aspiracji bycia wyrocznią, czyimś nauczycielem czy guru. Chcę jedynie pokazywać to co się wokół nas dzieje, bez żadnych ubarwień, upiększeń, retuszu i "makijażu". To czego większość ludzi już nie dostrzega, oślepiona blichtrem ułudy i mirażem nierealności. Dźwięki jakimi wypełniam krążki to tylko obraz naszej rzeczywistości.
- Dark ambient, industrial, noise .... Które z tych określeń według Ciebie najlepiej oddaje klimat dźwiękowy tworzony przez Paranoia Inducta?
- Zapewne wszystkie. PI nie zmieści się wyłącznie w jednym gatunku. To taki specyficzny konglomerat. Nazwałem kiedyś antymuzę, którą "tworzę" jako Apocalyptic Death Industrial czyli dużo ambientowych pejzaży budowanych na industrialnym szkielecie z dodatkiem noise'owych "przypraw" i "smaczków". Oczywiście w zależności od płyty, pojawiają się one w różnych proporcjach.
- Określiłeś kiedyś swoją muzykę jako - "odhumanizowaną, brudną i złą". Dlaczego Twoje dźwiękowe wizje są tak ponure i przygnębiające? Czy rzeczywistość faktycznie jest taka niewesoła?
- Dokładnie. Wystarczy rozejrzeć się wokół. Żyjemy w świecie bezmyślnych maszyn, ślepej techniki i coraz bardziej odhumanizowanych istot ludzkich. Wszystko dookoła ogarnia zwiększające się szaleństwo i obłęd. Zmienia się diametralnie w zastraszającym tempie całość sfery emocjonalnej człowieka. Tego wszystkiego, co dzieje się w nas samych oraz w naszych relacjach z otaczającym światem. Zafascynowani pogonią za iluzją zmieniamy całkowicie postrzeganie pewnych zjawisk, nasze poglądy, nasze zachowanie, relacje z otoczeniem. Gdzie podziała się moralność, tolerancja, współczucie, przyjaźń, miłość? Takim prehistorycznym stworom jak ja ciężko jest się z tym pogodzić i odnaleźć we współczesnym świecie.
- Jak myślisz, czy takie dźwięki mogą działać na słuchacza jako swego rodzaju "oczyszczenie"?
- Nie wiem jak oddziałują na słuchacza. To chyba bardzo indywidualna kwestia. W każdym razie dla mnie na pewno jest to swoiste katharsis. Pozwalają mi na odreagowanie zablokowanego napięcia, stłumionych i skumulowanych emocji, skrępowanych myśli i wyobrażeń.
- Co poza rzeczywistością Cię inspiruje?
- Zamiast odpowiadać zacytuję Gombrowicza: "Rzeczywistość jest zawsze bogatsza od naiwnych iluzji i kłamliwych fikcji." A poza tym czy jest coś poza rzeczywistością?
- Szczerze mówiąc słuchając dźwięków Paranoia Inducta zdarzało mi się czasem mieć skojarzenia właśnie z klimatem literatury Witolda Gombrowicza... Można mówić w tym przypadku o jakichś inspiracjach dziełami tego autora?
- Nie. Dzieła Gombrowicza nie były dla mnie jak do tej pory inspiracją. Niemniej bardzo lubię od czasu do czasu sięgać po jego książki. Twórczość Gomrowicza to swoiste poczucie absurdu i obrazoburstwo dotykające przyjmowanych przez społeczeństwo tradycyjnych wartości. Wykazuje także silne związki z egzystencjalizmem, którego przedmiotem badań są losy jednostki ludzkiej, wolnej i odpowiedzialnej. No i zajmuje się przede wszystkim paradoksami, jakie rządzą wchodzeniem jednostki w świat społeczny, ukrytymi namiętnościami rządzącymi ludzkim zachowaniem, przemianami współczesnego świata, poczuciem lęku, beznadziei istnienia i pesymizmu... Myślę, że to wszystko jest po prostu dla mnie również w jakiś sposób ważne i być może zupełnie nieświadomie przenoszę to do muzyki. Stąd chyba te skojarzenia.
- Projekty z szeroko rozumianej sceny eksperymentalno - elektronicznej lubią sięgać również po tematy społeczno - polityczne... Na płytach PI także pojawia się taka tematyka. Lubisz wędrówki w tą stronę?
- W zasadzie to nie zastanawiałem się nad tym. Kiedy mnie coś zaintryguje to nie jest istotne czy dotyczy na przykład polityki, religii czy kwestii społecznych. Nie ma dla mnie żadnych tabu, ani zakazanych tematów.
- Oprócz Paranoia Inducta udzielasz się również w innych projektach. Masz jeszcze czas na życie pozamuzyczne?
- Odwróciłbym Twoje pytanie o sto osiemdziesiąt stopni. Niestety muzyka jest tylko i wyłącznie moja wielką pasją. Pierwsze miejsce zajmuje normalne życie, a dopiero potem przyjemności i zainteresowania. Notoryczny brak czasu nie pozwala mi na w miarę regularną działalność w innych projektach. Mam mnóstwo pomysłów, sporo rozpoczętych materiałów, ale kto wie czy kiedykolwiek zostaną ukończone. Poza tym bezwzględny priorytet ma Paranoia Inducta.
- A czym zajmujesz się w "normalnym" życiu?
- Praca zawodowa. Prywatnie pełnię zaś rolę kury domowej oraz funkcję małżonka mojej osobistej żony.
- Cztery lata temu wspólnie z francuskim projektem Storm of Capricorn wydałeś album "Jama" poświęcony trudnej historii Bałkanów... Jak narodził się pomysł wydania tej płyty?
- Swego czasu miała się ukazać kompilacja "Srpska Krv - A Tribute To Serbian Warriors", a na niej również Paranoia Inducta. Pomysł mimo, że był ciekawy i interesujący, nie doczekał się realizacji. Z sesji nagraniowej przeprowadzonej z myślą o tym wydawnictwie, pozostały trzy, nie chwaląc się - niezłe utwory, które szkoda było wrzucać do szuflady. Znalazły się one potem na splicie - "Jama". Storm of Capricorn grał w fajnych, pasujących do moich - militarno - ambientowych klimatach, więc zaproponowałem współpracę. Efekt finalny przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i nie będę ukrywał, że mam wielką ochotę na "zrobienie" kiedyś "podobnego", całego i dużego albumu.
- Lubisz niekonwencjonalne oprawy wydawnictw Paranoia Inducta. Uważasz to za istotny element każdej płyty?
- Jak najbardziej tak. Już kiedyś wypowiadałem się na ten temat i może powtórzę, że niekonwencjonalne wydania są ozdobą w zbiorze każdego kolekcjonera. Wynika to z ich nieszablonowości, niebanalności i unikalności. Każde takie wydawnictwo ma bardzo indywidualny charakter. Istotniejsze i ważniejsze wszakże jest jednak to, że ich forma, wygląd, użyty materiał, ich cała "konstrukcja" sprawia iż są jakby fizycznym dopełnieniem zawartej muzyki. Inaczej się ich słucha i odbiera, ale to tylko moje zdanie.
- Funkcjonujesz na mrocznej scenie już dość długi czas. Które z polskich projektów "obracających" się w klimatach industrialno-militarno-ambientowych cenisz najbardziej ?
- Nie chciałbym może tutaj wyliczać poszczególnych projektów, które mi się podobają ponieważ jest ich dużo. Stwierdzę jedynie lakonicznie - nie mamy naprawdę czego się wstydzić, a wręcz przeciwnie. Po tak zwanym otwarciu na świat - okazało się, że projekty pochodzące z byłych krajów demoludowych mają obecnie o wiele więcej do powiedzenia niż światowe ikony ambientu, industrailu, czy noise'u.
- Lada dzień ukaże się najnowsze wydawnictwo Paranoia Inducta. Czy możesz powiedzieć parę słów o tej płycie?
- Nie widzę sensu opowiadania o tym co autor chciał powiedzieć. Każdy odbierze materiał w swój indywidualny sposób. "Evil Angel" to płyta bardzo osobista z olbrzymią dawką złych i dobrych emocji. Album, którego w zasadzie chciałbym aby nie było...
- Dzięki za wywiad
Rozmawiał Arkadiusz Zacheja
powrót do WYWIADY >>>
|